piątek, 30 stycznia 2015

Zielony!

To jeden z moich najukochańszych kolorów. Barwa soczystej trawy, świeżych liści, awokado, ulubionych talerzy i szklanek, nieśmiałej wiosny, pistacji, sałatek, wiosennego płaszcza, kiełków. Mam totalną słabość do tego koloru:)

Ożywia mnie i cieszy. Jestem człowiekiem ziemi, widok zieleniącej się trawy nieśmiało wyglądającej spod śniegu wystarczy, żeby uruchomić mięśnie odpowiedzialne za uśmiech i strumień myśli związanych z ciepłymi porami roku:)

Druga wesoła nowina to kiełki. Rzeżucha należy do przysmaku wszech czasów, uprawiam ją od zawsze, czyli od czasu, kiedy takie cuda nie były jeszcze modne;). Dawniej to mama narzekała na przykry zapach, który generuje się podczas namaczania nasionek, teraz robi to małżon, ale efekt końcowy jest warty małego wietrzenia;) Na szczęście Endi też polubił kiełki, w sklepach istna rozpusta, więc kiełkowe szaleństwo trwa. Zdecydowanie wolę je od przeźroczystych pomidorów i gorzkich ogórków.

Zapraszam na śniadanie:)












A Wy? Lubicie zielony? A kiełki? A które najbardziej?:)
Po kiełkach pora na kawę, nie może być za zdrowo przecież, za to musi być wesoło:D

Trzymajcie się ciepło i radośnie:) Widziałam się już z weekendem, będzie dobrze:)

A.

2 komentarze:

  1. bardzo bym chciała takiej zieleni już :-)))

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się już nie mogę doczekać, dlatego małą namiastkę robię sobie w domu:) Nareszcie w sklepach kusi cebulowe kwiecie, któremu nie zamierzam się opierać:) Pozdrawiam!

      Usuń