sobota, 11 stycznia 2014

Czwartek wieczorem

Zdecydowanie za późno, troszkę nie na temat. Siedząc sobie w living roomie na przemian bujam Małego Chłopca i dopisuję ciepłe słowa. Słowa są zupełnie cieplutkie, jak świeże bułeczki, zdjęcia nie do końca. Trochę zajęło mi obfotografowanie domu wystrojonego na święta - dokładnie tyle, ile trzeba, by niegdyś świeża, pachnąca lasem jedlina zaczęła przypominać podobrusowe sianko:) Nic dziwnego jednak, że taka u mnie obsuwa, jak ciągle znajduję sobie coś do zrobienia - coś, co nie może czekać ani minuty dłużej. Wystarczy łypnąć okiem na prawo, a na stole kłębi się sterta do prasowania. Wspomnieć sobie wczoraj - spotkanie ze znajomymi i nieustanny pośpiech, żeby zdążyć z eskalopkami na ich przybycie. Dobrze sobie usiąść i popatrzeć na nią:






Tymczasem z czwartku zrobił się piątek i na dodatek się kończy już. Chociaż postanowiłam, że dziś to już wygeneruję tego nieszczęsnego posta, bo z każdym dniem zdjęcia bardziej się dewaluują.
Lubię sobie wystroić.





Do moich ulubionych należy wieniec z jodły zawieszony nad stołem, z którego "kapią" wintydżowe bombki, do których mam ewidentną słabość:D Na cześć wianka kazałam sobie w świeżo wyremontowanym suficie zainstalować HAK, który jest hakiem całorocznym...cóż, coś za coś. Cały rok maskuję tego haka jakimś duperelem zwisającym, żeby tylko sobie w grudniu ukręcić wianka o!






Tym bombkom wyznaję miłość co rano:D cała kolekcja żołędzi, zebrana w 2 lata całkiem przypadkowo, jak to z TK Maxxem bywa - nigdy nie wiadomo na co się trafi. I tak już od października jęczę i dręczę o wycieczki do Tejkeja, by w pocie czoła (!) przegrzebywać świąteczne zasoby.



A tu zupełnie przypadkowo wyglądający wianek na drzwi wejściowe. Miał być zupełnie inny, w sumie nie widziałam jaki. Hot glue gun jest dla mnie wyjątkową inspiracją haha:D




I chociaż nie przepadam za czerwonym, który w blogowym świecie utożsamiany jest z grudniowymi świętami, to kocham muchomorki:D Dlatego też jedna mała choineczka w tym roku zrobiła się czerwona. Oczywiście duże muchomorki to tegoroczny Tejkejowy łup:D




Najwięcej rozwesela mnie fakt, że już 2 osoby nie mogły uwierzyć, że choinka jest prawdziwa (w sensie żywa:P) i aż musiały sobie podotykać :D A co w tym dziwnego, że mam awersje do plastikowych ozdób w tym choinek w dziwnych odcieniach zieleni?

Post świąteczny uważam za zakończony (sobota po południu :D), teraz przenoszę się na jasną stronę roku :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz