wtorek, 20 maja 2014

Dzindzioły

Zawsze lubiłam obserwować ptaki, ale nie sądziłam, że birdwatching stanie się moją malutką sekretną pasją:) Uwielbiam odgadywać gatunki i wypatrywać oczy szukając źródła dźwięku. Wiadomo, najrzadsze gatunki to największa gratka;) Na Śląsku z bogactwem ptactwa to tak średnio, wyobrażam sobie, że w naszej krainie jezior to musi być coś...Zawsze, ale to zawsze, ekscytowało mnie stukanie dzięcioła, ale wypatrzyć takiego gada to dopiero sztuka. I w tym roku stał się cud:D Mozolne pchanie wózka po alejkach parku miejskiego się opłaciło - wypatrzyłam pana dzindzioła, który z uporem maniaka drążył sobie gustowną dziuplę (widok wiórów sypiących się na ścieżkę - bezcenne i megaśmieszne:D). Stanowisko lęgowe okazało się tak atrakcyjne, że pan dzindzioł bez problemu znalazł sobie pannę. Obecnie jestem na etapie podsłuchiwania piskląt drących się niemiłosiernie:D i podglądania ich rodziców znoszących na wyścigi do gniazda fast food. Ach ten nasz park...zawsze go lubiłam i darzę ogromnym sentymentem szczególnie niektóre miejsca - niemych świadków młodzieńczych wybryków;), jednak w tym roku to już mistrzostwo świata. Że nie wspomnę o wiewiórkach, zającach i sarnach (!). Miałam przy sobie tylko kompaktowy idiotaparat, więc jakość zdjęć nie powala;)






W tym roku też zawiesiliśmy na dziale budkę dla ptaków, bardzo gustowną jak sądzę:D Mieliśmy nadzieję wyhaczyć jakieś sikorki, ale budkę przyuważył pan wróbel i też znalazł sobie matkę swoich dzieci;) miłośniczkę nowego budownictwa:D W naszej budce działkowej taki hałas, że normalnie nie da się wypocząć po ciężkim dniu hahaha:D Tak w ogóle, to myśleliśmy, że może nasza nowoczesna budka nie przypadła do gustu żadnym zakochanym ptakom, bo cisza była w eterze, dopiero jak się wykluły małe dziabągi, to się zrobiło głośno jak na jarmarku:D YEAH! 



To kto wiesza u siebie budkę?:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz