poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Małosolne:)

Temat wybitnie letni, bo choć ogórki gruntowe spotkałam już w marketach zimą/wczesną wiosną?, to kopru akurat nie dawali;) Jedną z mega przyjemności urlopowych było zapełnienie wielkiego słoja (ściągniętego wcześniej ze strychu, ach przygoda, przygoda:D) pysznymi ogórasami i sfotografowanie całej procedury - w świętym spokoju i w plenerze:D Doczekałam się wreszcie, że wiekowy i mocno sfatygowany stół wyrwał się spod jarzma wielkiej beczki na wodę, którą był ostatnio przyciśnięty (pomysły wujasa dotyczące wykorzystania starych przedmiotów są kosmiczne;)) i zapozował do zdjęć. Następnie został rozebrany na części, wsadzony do naszego sznicelfurgonu (osobowego pojazdu mechanicznego) i przewieziony do pracowni Endiego, gdzie spokojnie czeka na mały lifting. Genialny czy paskudny?












Mam wrażenie, że od nadmiaru zdjęć zakisiłam tego bloga:D Następnym razem będzie kolorowo i bez kwasu;) Pa!

2 komentarze:

  1. Zdjęcia czocha urywają dupę, że się tak wyrażę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny, bez dwóch zdań! Bądź tu jak najczęściej - powtarzam się, ale robisz świetne zdjęcia i świetnie się Ciebie czyta :-) Lecę do kolejnych postów. Miłego!

    OdpowiedzUsuń