wtorek, 16 lutego 2016

Zupa z hiacyntów

Tym razem nie będzie o jedzeniu. Będzie za to coś cudownego:) Mam słabość do wielu rzeczy, szczególnie zaś do hiacyntów, takich dopiero co wybijających się, z ostrymi czubeczkami gotowymi przebić zamarzniętą ziemię:) Oprócz tego słabość nad słabościami ogarnia mnie na widok staroci, najbardziej to takich, z którymi nie wiadomo co zrobić. Zardzewiały garnek przywiozłam z bytomskiego targu staroci kilka miesięcy temu. Od tego czasu stał na parapecie i czekał na swój czas. Ani garnek ani hiacynty nie spodziewały się, że ich z sobą poznam:)





Uwielbiam!

Do następnego:)
A.

2 komentarze:

  1. Aga, Ty jesteś artystka! Wydaje mi się, że wyobraźni mi nie brakuje, ale w życiu nie zgarnęłabym tego garnka z targu ;-) Nie raz chodziło mi po głowie, by posadzić zioła w emaliowanym garnuszku, ale to, co nam tutaj pokazałaś, to majstersztyk. Foty piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, ten garnek ma odrobinę emalii w środku:) DLatego go przywlekłam do domu - emalia jest tak cudownie spękana i skomponowana z rdzą - kiedyś pokażę i to. Ale dziś to się rumienię:) Dziękuję!

      Usuń