czwartek, 11 września 2014

Pochwała późnego lata

Początek września taki typowy, ciepły jeszcze, rozświetlony słońcem, dopieszcza przed tym ostatecznym pożegnaniem z latem. Chociaż z przekonaniem powiem, że moją najbardziej wyczekaną porą roku jest wiosna, która prowadzi do jeszcze bardziej pożądanego upalnego lata, to przyznam się też, że zapach ognisk, przymglone niebieskie niebo i ostatnie kwiatowe niedobitki w ogrodzie mają swój urok. To nic, że już planuję tegoroczną choinkę;) Nie przeskoczymy tego czasu złotych liści spadających z drzew i szeleszczących pod kołami Bąkowego pojazdu. Nie będziemy udawać, że tych kasztanów wcale nie ma na ścieżce w parku i je po prostu podniesiemy:D Nie wyprzemy się krótszych dni i nie zrezygnujemy z podkoszulki...O men, jak już przyjdzie mi założyć podkoszulkę, to będzie koniec świata! A może wcale nie. Może wreszcie sobie porozpalam wszystkie lampiony, żeby rozgrzać wyziębione ściany i zaparzę coś pysznego w nowym ulubionym kubku? Poobracam tego kasztana w dłoni i zachwycę się wrzosami ciężkimi od kwiecia?:D A może właśnie tak. Lubię jesień za to wyciszenie, które przychodzi po bardzo aktywnym lecie. Liczę na tę ciszę i spokój. A tymczasem znoszę do domu ostatnich bohaterów tegorocznej ogrodowej opowieści. Uwielbiam mieczyki.

















Zapomniałam dodać, że wdzieję moje ukochane żółte kozaczki, mam tylko nadzieję, że nie wyjdą z mody jeszcze w tym roku, a ja wraz z nimi ( a może wyszły już w zeszłym, tylko się nie zorientowałam:D). W żółtych kozaczkach <3 celebrowanie jesieni jest dziecinnie proste:D

Pozdrawiam Was wierni Czytelnicy! Niech jesienna przyjemność będzie Waszym udziałem:)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz