piątek, 28 listopada 2014

Pierwsze urodziny Leonardzia:)

Zgodnie z obietnicą, po wielu dniach wymówek i chodzenia spać o 2 nad ranem posyłam dziś w świat skromną fotorelację z obchodów pierwszych urodzin naszego małego dziedzica.
Rok cały planowaliśmy nie robić żadnej imprezy, by nie tworzyć nowej tradycji, jednak inaczej się śpiewa po 12 miesiącach wspólnie spędzonego życia. Matka wymiękła. Długo jeszcze wahała się, czy balony i honeycombsy są na pewno niezbędne i czy nie wystarczy sam tort (naprawdę powinniśmy kupować nową kawę?:D). Po jakimś czasie poszliśmy na kompromis (kanapeczki?), potem oczywiście rozsądek wziął górę (kanapeczki + sałatka). Jedna sałatka to śmiech na sali. Będą dwie itd. Były trzy. Skoro sałatki, to może nie męczmy się z robieniem kanapek i podajmy dania zwyczajnie. Regularne przyjęcie dla ukochanej rodziny. Dwa torty:)

Tym razem nie dałam się zamieszaniu - dość dobrze wszystko rozplanowałam, udało mi się nawet z dekoracjami, a co najważniejsze znalazłam czas, by świętować razem z Lelem. Szczególnie w dniu jego urodzin:) Stąd dwa torty. Poniżej mała fotorelacja.






Pierwszy to tort bananowy, dla mnie absolutnie najlepszy na świecie, choć może nieco rozmamrany;) Bomba kaloryczna, dlatego zrobiłam go w wersji mini. Leonardziu pochwalił dzieło:D


Solenizant próbuje zniweczyć aranż. Norma.


Tort - wydanie oficjalne. W dużej mierze dzieło Endiego. Niestety nasze wizje były rozbieżne - ja nie chciałam smarować śmietaną brzegów, Endi nie brał innej opcji pod uwagę. Wyszło jak wyszło. Tort równie pyszny. Dopiero przy obróbce zdjęć zorientowałam się, że nie zrobiłam zdjęć stołu "przed", a wersja "po" nie nadaje się do publikacji;)

Weekend wyjęty z życiorysu;) Jednak radość dziecięcia była bezcenna, balonów co prawda się bał (??), ale honejkombsy zrobiły furorę:D

Miałam dorzucić parę przemyśleń, bo pierwsze urodziny to dobry powód i aż się prosi o jakieś małe podsumowanie, ale nie - niech dziś nie będzie na poważnie:D

Pozdrawiam z krainy tortów i koparek! Przeinstalowuję się na oprogramowanie adwentowe, byle tylko weekend nie okazał się za krótki na realizację wszystkich planów:)

Do usłyszenia!





5 komentarzy:

  1. Sto Latek dla Jubilata !
    śliczne mama przyjęcie urządziła :-)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Dziś to dopiero święto - pierwsza przespana noc;)

      Usuń
  2. Ważny dzień - wszystkiego dobrego dla dziedzica i rodziców! Czas leci, prawda? :-) Skąd początkowy pomysł na brak imprezy? Nie oceniam, tylko ciekawi mi podejście. Torty wymiatają, wyglądają na prawdziwe i bardzo apetyczne. Kopary i kule super. Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za życzenia:) Wiem, że brzmię jak wyrodna matka;), ale za nic na świecie nie chcieliśmy robić mu "dorosłej" imprezy, jakie są tradycją w naszej rodzinie, a właściwie w mojej nowej rodzinie (męża). Piękny śląski zwyczaj świętowania urodzin wszystkich przez wszystkich jest dla mnie niezwykle opresyjny, a forma przyjęcia, na którym się siedzi za stołem, a dzieci biedne bawią się w innym pokoju z jednym lub dwoma dorosłymi (czyli de facto nie uczestniczą w imprezie) zabija moim zdaniem wyjątkowość tego dnia. Marzyło nam się kameralne spotkanie z babciostwem, szwedzki stół i jakieś zabawne przekąski, ale wyszło jak zwykle. Taką tradycję bardzo trudno przełamać czy zmienić, a w miarę powiększania się rodziny (w znaczeniu wielopokoleniowym) staje się to uciążliwe. Uznaliśmy jednak, że roczek to roczek:D i że ten jeden raz może być z pompą. Postanowiliśmy też nie przesadzać i nie organizować roczku kościelnego. O ile nasi rodzice przyjęli to naturalnie, to spotkałam się z ogromną dezaprobatą wśród znajomych.
    Generalnie to na pewno powodem do rezygnacji z imprez nie jest lenistwo - uwielbiam przygotowywać poczęstunek dla gości, planować, wyciągać ulubioną odświętną zastawę;), ale właśnie ta chęć zrobienia tego inaczej niż zwykle, postawienia dziecka w centrum swojego święta i celebrowania naszego życia rodzinnego w bardziej kameralnej atmosferze, a nie w hałasie i zamieszaniu. Mam nadzieję, że udało mi się rozjaśnić nieco temat:) Pozdrawiam zwrotnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, teraz rozumiem :-) faktycznie, roczek w kościele & rolada z modrą kapustą to też nie moja wizja świętowania urodzin najmłodszych. I również zdecydowanie bardziej wolę wspólną zabawę i szwedzki stół. Tradycja ma wielką moc, ale wierzę, że w przyszłości uda Ci się zrealizować przyjęcia dokładnie wg Twojego własnego planu. Miłego! :-)

    OdpowiedzUsuń