Było, minęło:) W roli głównej melaminowa zastawa piknikowa, kupiona w Home&you - jak zwykle z myślą o moim wymarzonym tarasie (zawsze wszystko zaczynam od końca;)) Cieszę się ogromnie, że w tym roku udało mi się ją wydobyć z szafy i użyć - w takich okolicznościach nawet banalny deser smakuje wyjątkowo!
To zdecydowanie mój ulubiony mebel ogrodowy;) Ostatnio pokusiłam się o wymianę wielkiej grubej niemiłej poduchy na uroczy ikeowy materiał. Zakochałam się w nim:)
I główny punkt programu, czyli... koc piknikowy? Nie. Leonardziu. Gościu wie, jak rozkręcić dobrą imprezę plenerową:D Posiada swój własny pled, z którego z łatwością można się przedostać na trawę. Czasem mam wrażenie, że ten pled tylko mu przeszkadza w eksploracji gleby:D
Starannie dobieram chłopakowi lektury - niech wie, co za gadzina mieszka na wsi, jak już tam zamieszka;) Jutro szykuje się piknik wielorodzinny. Fajnie:) Smakowitej niedzieli!
ale cudne kolorki na tym pikniku :-)
OdpowiedzUsuńno i jaki przystojniak na ostatnim zdjęciu ;)
Czyżby piknik za piknikiem? Coś się cicho zrobiło u Koleżanki.. :-)
OdpowiedzUsuńhahah:) niestety pogoda u nas nie sprzyjała piknikom:> Wcięło mnie, bo na takim jednym blogu ciągle Chorwację oglądam i się nazachwycać nie mogę:)
OdpowiedzUsuń