Wiem, wiem...adwent się skończy za 2 tygodnie, a ja tu wyjeżdżam z tematem. Temat jednak ważny, bo o zrobieniu takiego kalendarza dla mojego dziecięcia marzyłam od wielu lat, na długo przed pojawieniem się Bączka na świecie. Z zachwytem patrzyłam na zdjęcia kolorowych kalendarzy, maleńkich paczuszek, pomysłowych rozwiązań technicznych:D, które pracowite i kreatywne mamy tworzyły dla swoich małych człowieczków zawsze na czas, zawsze perfekcyjnie. Marzyłam i wymarzyłam. W sumie planowałam w tym roku nie robić jeszcze kalendarza. A bo niby po co. Czasu nie mam, zarobiona jestem, a Lelon nic z tego nie wie. Przecież mu tam nie nawkładam czekoladek:D Inspiracji i poczucia winy;) dostarczyła tym razem
Asia - przedstawiając swoje pomysły, wspomniała o kalendarzu pełnym dobrych słów, który przygotowała dla syna. Tak! Dobre słowa, tak bardzo są nam wszystkim potrzebne. W tym roku w Leonardziowym kalendarzu znalazły się 24 afirmacje o różnym natężeniu powagi;) A tak wygląda:
Kolory nietypowe jedynie:) Cudownie mi się z nimi pracowało, no kocham turkusy po prostu!
Jak zwykle z opóźnieniem, przyszykowałam pewien konkurs, na który serdecznie zapraszam:) Za chwilę go ogłoszę:)
Pozdrawiam wszystkich radośnie odliczających:)
To Ci dopiero niespodzianka :-) Piękny ten kalendarz, a jeszcze bardziej podoba mi się pomysł na zawartość! :-) Kolory faktycznie nieoczywiste, ale urocze! :-)
OdpowiedzUsuńZAPISUJĘ się z chęcią ale cukierasy!
OdpowiedzUsuńa zimą zachwycają mnie widoki oszronionych drzew... szczególnie brzózki bardzo mi sie podobają wtedy :)
pozdrawiam