czwartek, 11 czerwca 2015

Fabryka konfitury różanej

Zapraszam do otwartej niedawno fabryki różanego dżemu. Fabryka działa cyklicznie, co roku w okolicach Bożego Ciała. Wtedy to, konkurując z małymi dziewczynkami sypiącymi kwiaty, sama zamieniam się w mini dziewczynkę i zrywam płatki jak szalona, żeby było ich więcej i więcej i żeby czasem żaden nie spadł pod nogi;) Tylko ten ogień w oczach zdradza, że nie mam już pięciu lat;)




Strój kolekcjonera - różowe szaleństwo:)








 Nie wiem, dlaczego to robię. Nie mam pojęcia:) Nie mogę się nasycić, a do tej pory zorganizowałam już trzy wyprawy kolekcjonerskie. Również moje ogródkowe róże genialnie sobie dają radę w tym roku - Aninia szczęśliwa:D To ucieranie konfitury to rytuał tak magiczny, że nie potrafię z niego zrezygnować, choć realistycznie patrząc, mam na tyle zapasów i za mało czasu, żeby z tej zabawy czerpać niezmąconą przyjemność. A jednak za każdym razem staje mi przed oczami widok makutry przykrytej ściereczką i ustawionej w babcinej sieni, a także obraz wymyślony - futurystyczny, ale równie romantyczny - mnie robiącej konfitury w naszym wiejskim domu. To marzenie spełnia się po kawałku za każdym razem, gdy najpierw w promieniach słońca i wśród śpiewu ptaków skaczemy po krzakach, a potem przed TV obrywamy białe rożki i uciekamy przed białymi pająkami. Brr:)

Rozpisałam się za bardzo. Czas wrócić na ziemię i zająć się poważnymi sprawami, np., koktajlem truskawkowym. Choć lista rzeczy do zrobienia na dziś nie ma końca, to jednak chyba jeszcze chwilę poudaję, że nic nie muszę.

Pozdrawiam Was gorąco i ślę okruszki szczęścia w różowym kolorze:)
A.

P.S. Przypomniało mi się właśnie, że zbieractwo łatwo staje się uzależnieniem i że nawet są programy o ludziach z takimi problemami. Ciekawe, czy zrobią odcinek o mnie;)








2 komentarze:

  1. Lubię, gdy się tak rozpisujesz! :-) nadrabiam zaległości, czytam Twoje wpisy i powiem Ci, że robisz wszystko to, co ja chciałabym zrobić, ale z różnych względów mi się nie udaje... gdzie rosną te Twoje krzaki dzikiej róży? U nas brak. Trudno, popatrzę sobie na Twoje zdjęcia, poczuję zapach i pomarzę o wiejskim domku :-) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze czuję niedosyt tego, co tak naprawdę chciałabym robić, a natłok obowiązków odbiera przyjemność robienia tego właśnie;) Ale jak za kilka tygodni spojrzę na zdjęcia tej róży to będę już tylko pamiętać przyjemność, dlatego warto się zajechać w sezonie ogórkowym:) "Nasze" miejscówki skupiają się głównie w okolicach gminy Tworóg, mimo przyjemnych widoków nie nazwałabym ich jednak eko:) Moje własne róże w tym roku też już nieźle zapłatkowały:)

      Usuń