czwartek, 4 czerwca 2015

Zapach szczęścia

Jestem. Byłam tu codziennie, zawsze zaskoczona, że nic nowego nie napisałam;) Jest tu jeszcze ktoś oprócz mnie? Dziś tak bardzo szybko, archiwalnie prawie, bo świętuję swój pierwszy naprawdę wolny dzień od wielu miesięcy. Wczoraj zakończyłam pewien etap w swoim życiu, a etap ten nazywał się nauczanie dzieci przedszkolnych. Nigdy więcej. Tym razem się nie ugnę i nie będę oszukiwać siebie samej, że mogę uczyć każdego. Nie mogę i już!:) Czas kwitnących drzew, oszałamiających zapachów, bzów, akacji, czarnego bzu dla mnie zawsze jest czasem wytężonej pracy  - niestety. Nie starcza mi dnia na takie prymitywne rozrywki jak szwendanie się i obwąchiwanie krzaków. A jednak tyle lat niezadowolenia nauczyło mnie czegoś:) Nie odpuszczam i wdycham ile mogę. Wchłaniam wszystko. Wynajduję sobie mnóstwo okazji, żeby praktykować mój wziewny nałóg:)

Tym razem zostawiam Wam zdjęcia zapachu. Kwintesencji szczęścia:)









A oto moje spełnione marzenie. Właściwie czemu wcześniej nie umieściłam gałęzi bzu w babcinej bańce na mleko - nie wiem. Ale lubię to:)



Powiedzmy, że to była taka rozgrzewka językowo-fotograficzna. Może potem będzie lepiej:)
Pozdrawiam czerwcowo,
A.

1 komentarz:

  1. Ja zaglądam! :-) Tęskniłam już za Twoim słowem i zdjęciem :-) Bzy w bańce na mleko - niby prościej już się nie da, a jak pięknie! Ale zdjęcie chyba archiwalne, co? Bo u mnie bzy poszły już się dawno bujać.. Uściski! :-)

    OdpowiedzUsuń