wtorek, 14 października 2014

Jedenaście miesięcy

Tyle właśnie musiałam czekać, aby poczuć zdumienie, zachwyt i tę falę miłości, z którą stereotypowo utożsamia się macierzyństwo. Dziś właśnie Leonardziu skończył 11 miesięcy. Dziś też, kiedy czekałam, aż uspokoi się i zaśnie w swoim łóżeczku, przy zgaszonym świetle, zastanawiając się nad tymi minionymi miesiącami poczułam nagle, jak drętwieją mi nogi:) Tak reaguję, gdy coś mnie zachwyci i przejmie. Kąpiel bez kłótni. Przeczytana książeczka. I nieśmiała próba położenia Bączka spać. Potem ciemność, ciche odgłosy mamlania paluszka, wzdychanie i zwalniający oddech. I nagle wielkie łał. ŁAŁ. On jest wspaniały. Cukierkowo słodki. Superaśny. Nie do opisania. On jest już 11 miesięcy!
Hej supermamy, ekomamy, matki Polki i inne szczęśliwe rodzicielki - od dziś wiem, o co w tym chodzi:D Szkoda, że trzeba było tyle czekać...ale to, co przychodzi z trudem, więcej jest warte:)


2 komentarze:

  1. Dłuższą chwilę zastanawiałam się, w jakim tonie odpisać. Chciałam żartobliwie, ale cóż, będzie sentymentalnie :-) Bo to jest piękne! Efekt wow nie do opisania. Ja tak sobie myślę, że to Twoje wow przyszło z chwilą, kiedy wyczerpujący etap opieki dobiega ku końcowi i zaczyna się bycie razem, wychowywanie, nieśmiałe zbieranie pierwszych plonów.. Ja nie pamiętam takiej jednej chwili, to uczucie rozlewało się w moim sercu powoli. To, co pamiętam, to moje własne przyzwolenie na odczuwanie sprzecznych emocji od samego początku, na łzy za utraconą wolnością, na tęsknotę za dniami, kiedy było nas tylko dwoje. Czułam to wszystko i jednocześnie kochałam i nadal kocham moją córę ponad wszystko. Teraz, gdy wszystko jest łatwiejsze, zdecydowanie więcej jest tych momentów, kiedy ten mały człowiek rozkosznie rozkłada mnie na łopatki. Witam po drugiej stronie mocy i życzę jak najwięcej takich chwil :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło, że wpadasz:) Dobrze usłyszeć takie słowa od bardziej doświadczonej mamy. Trudny to dla mnie temat, zwłaszcza, że tuż przed publikacją usunęłam z pół posta:) Zazdroszczę wszystkim, którzy efekt łał mieli tuż po narodzinach dziecięcia, myślę, że tak jest łatwiej znosić trudy pierwszych miesięcy. Może z drugim bejbe pójdzie łatwiej;) Niestety wszystkie moje relacje tak wyglądają - najpierw nieufność i niechęć, a potem dozgonna miłość i szaleństwo:) Taki typ:) Pozdrawiam serdecznie, oby tych dobrych chwil było przed nami jak najwięcej!

      Usuń