środa, 1 października 2014

Dolomity

Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że Dolomity nie są w Polsce. Nie są w Bytomiu! Jak to? Przecież widziałam na własne oczy. I tak spłynęła na mnie mądrość: Dolomitów jest więcej.
Do włoskich się nie wybieram. Do bytomskich czasem tak:)
Szybko zapominam, jakie to miejsce jest imponujące. Dawno temu tak nas oczarowało, że wybraliśmy się tam na sesję ślubną. Zachwyca za każdym razem. W zeszłą niedzielę pojechaliśmy tam na rodzinny spacer z rekwizytem. Jak wariaci jacyś dreptaliśmy po zboczu wyrobiska - ja powstrzymywałam Leonardziowy pojazd przed stoczeniem się;), a Endi targał na plecach stolik. Piknik pełną gębą? Zabrakło tylko prowiantu;)
Jesienne słońce, złoto, rudości i musztarda w pakiecie:D

















A oto bohater całej akcji, najnowszy mebel z Pracowni Endiego. Podejrzewam, że równie dobrze co w dolomitowym żwirze będzie się prezentował w surowym skandynawskim wnętrzu. Albo w jakimkolwiek wnętrzu:D


Choć nie jestem miłośniczką stalowych elementów w meblach, ten wyczyn Endiego mnie zachwycił. Podkreślam: mnie. Podkreślam: zachwycił. Sam tylko Endi wie, jak trudno mi zaimponować:D

Przesyłam moc musztardowo-rudych wibracji:)
Agi


1 komentarz:

  1. Musztardowo-rude wibracje przyjęte :-) Dolomity intrygujące, aż wstyd, że mieszkając w Gliwicach, jeszcze nigdy tam nie zawitałam. Pora nadrobić. Ale przede wszystkim to główny bohater wpisu zrobił na mnie wrażenie. Dobra robota! Lecę na rekonesans do pracowni Endiego :-) Miłego!

    OdpowiedzUsuń