Na osłodę odkopałam dziś zdjęcia lidlowych truskawek. Mam jakąś fotograficzną słabość do tych owoców:) Jeszcze przez chwilę poudaję, że temat pracy mnie nie dotyczy:) Jest słodko i czerwono:)
Chciałabym utrzymać to nastawienie przez kolejne dni i miesiące. Marzę o tym, żeby pewnego pięknego dnia obudzić się, chcieć iść do pracy i nie stresować się do nieprzytomności. Wiem, że niewielu ma to szczęście, ale czemu niby nie miałabym to być ja? Dziś cieszę się jak głupia, że będę mogła pracować, choć spodziewam się, że nie będzie fajerwerków;)
Trzymajcie za mnie kciuki, może zdobędę tytuł pracownika miesiąca;)
Pozdrawiam truskawkowo!
I jak tam, Pracownico Miesiąca, fajerwerki były? :-) Znam Ci ja ten ból i radość powrotów. Teraz chcę poznać radość porannej ekscytacji - jeszcze trochę, coś wymyślę.. :-) Karmię oczy tymi bezczelnymi truskawkami i trzymam kciuki za powroty :-)
OdpowiedzUsuńDo fajerwerków to jeszcze daleko:D Dziękuję za troskę, pierwszy tydzień minął całkiem przyjemnie, z 3 dni zrobiły się 2, więc znów mam powód do szaleńczej radości:) Postanowiłam nie narzekać na swoją pracę, bo tym razem podjęłam BARDZO świadomą decyzję i znałam konsekwencje kliknięcia klawisza Wyślij (CV). Ale poranna ekscytacja i pozytywna bezsenność nadal są wysoko na mojej liście rzeczy, które chciałabym w życiu osiągnąć:D Jest nas więcej:D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń