Cieszę się na nadchodzący wrzesień. Na nowe wyzwania (intelektualne przede wszystkim) i nową organizację dnia. Nie żebym była rozmemłana i do popołudnia snuła się w piżamie przez całe wakacje, ani też żebym była jakimś pracoholikiem (co to, to nie!), ale brakuje mi jednak mojego rytmu wyznaczanego obowiązkami. Zdecydowanie łatwiej wtedy docenić czas, kiedy nic nie muszę (bo go nie ma:D).
A tymczasem delektuję się dziś słońcem, spacerem po parku, lodami zjedzonymi przy przekrzywionym stoliczku, zielonymi żołędziami zawiniętymi w chusteczkę i upchniętymi do torebki, rosą i piachem na placu zabaw, liliami wodnymi i zieloną wodą jeziora, zapachem skoszonej trawy, a przede wszystkim tym, że nie byłam w tym doświadczeniu sama.
Jak dobrze jest praktykować uważność.
Żegnając się, życzę Wam pięknego weekendu, takiego, który chce się zapamiętać na zawsze.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz