Ożywia mnie i cieszy. Jestem człowiekiem ziemi, widok zieleniącej się trawy nieśmiało wyglądającej spod śniegu wystarczy, żeby uruchomić mięśnie odpowiedzialne za uśmiech i strumień myśli związanych z ciepłymi porami roku:)
Druga wesoła nowina to kiełki. Rzeżucha należy do przysmaku wszech czasów, uprawiam ją od zawsze, czyli od czasu, kiedy takie cuda nie były jeszcze modne;). Dawniej to mama narzekała na przykry zapach, który generuje się podczas namaczania nasionek, teraz robi to małżon, ale efekt końcowy jest warty małego wietrzenia;) Na szczęście Endi też polubił kiełki, w sklepach istna rozpusta, więc kiełkowe szaleństwo trwa. Zdecydowanie wolę je od przeźroczystych pomidorów i gorzkich ogórków.
Zapraszam na śniadanie:)
A Wy? Lubicie zielony? A kiełki? A które najbardziej?:)
Po kiełkach pora na kawę, nie może być za zdrowo przecież, za to musi być wesoło:D
Trzymajcie się ciepło i radośnie:) Widziałam się już z weekendem, będzie dobrze:)
A.
bardzo bym chciała takiej zieleni już :-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
też się już nie mogę doczekać, dlatego małą namiastkę robię sobie w domu:) Nareszcie w sklepach kusi cebulowe kwiecie, któremu nie zamierzam się opierać:) Pozdrawiam!
Usuń